7. Bajki i opowieści litewskie

BAJKI LITEWSKIE

LEGENDA O PIĘKNEJ EGLE I ŻALTISIE

Egle była kiedyś śmiertelną jak inne kobiety, lecz gdy podstępnie stała się żoną Żaltisa, pięknego młodzieńca i boga wód, wówczas nabyła od niego przymiotu nieśmiertelności. Jednakże była bardzo przywiązana do rodziny, bo jakkolwiek z pięknym Żaltisem w pożyciu była szczęśliwą, tęskniła jednak do
rodziców, braci i sióstr, i przez lat piętnaście pożycia małżeńskiego, błagała męża o pozwolenie odwiedzenia krewnych. Trudno mu było na chwilę rozstać się z ukochaną Egle i dlatego niełatwo udzielił jej żądane pozwolenie. A gdy się już rozstawali, rzekł do niej: gdy powrócisz do mnie, zawołaj trzykroć z brzegu jeziora; „mężu mój! żona cię woła; jeśliś żywy, wypłyń w pianie mlecznej; jeśliś zmarł, pokaż się krwią na wodzie.”

Egle wyuczywszy się tego wołania, z dwoma synami i córką udała się do domu rodzicielskiego, gdzie z radością przyjęta, nie miała czasu myśleć o powrocie do męża, bo rodzice i bracia bawiąc ją, wszystkie chwile pobytu jéj, uprzyjemniali i rozstanie się odkładali do późniejszego czasu. A gdy Egle bez względu na te uciechy, zatęskniła do męża swego, bracia postanowili zatrzymać ją na zawsze u siebie, a jej męża zgładzić. W tym celu badali potajemnie synów, jak matka wołać będzie swego męża; lecz ci powiedzieć im nie chcieli, tłumacząc się niewiadomością. Wtedy bracia Egle zabrali z sobą do lasu jéj córkę, u któréj, pod groźbą wymogli objawienia sposobu, jakim Żaltis z jeziora wywołany być może, a gdy na ich wołanie wąż ukazał się na powierzchni jeziora, rozsiekli go kosami na kawałki.
Egle tymczasem chciała wrócić do domi i do męża, lecz gdy nad brzegiem jeziora zawołała go, ujrzała krew i usłyszała wymówione głosem znanym imiona zabójców. Wówczas z żalem zawołała:
– Gdzie się podzieję? czyż mogę mieszkać z zabójcami męża mego!?….
Bogowie litując się nad nieszczęśliwą wdową, przemienili ją w świerk (po litewsku egle), starszego jéj syna w dąb, młodszego w jesion, córkę zaś w osikę.

O NAZWIE JEZIORA DUSIA

W pewnej parafii znajduje się duże jezioro Dusia. Istnieje o nim pewna legenda, a brzmi ona: pewnego razu szło dwóch zmęczonych ludzi. Postanowili oni położyć się i odpocząć. Zasnęli. Ze snu wyrwało ich wołanie, jakieś głosy, ale gdy wstali, nikogo przy nich nie było. Dopiero za trzecim razem zobaczyli, że zbliża się jezioro. Tak biegli, aż zimny pot wystąpił im na czole. Zatrzymawszy się, jeden z nich powiedział: „Jau net uždusau”, co oznacza: aż się zasapałem. Woda się zatrzymała, a nazwa Dusia pochodzi właśnie od tej wypowiedzi.

Legenda o jeziorze Gaładuś i jej synu.
O jeziorze Gaładuś istnieje kilka podań. Jedna z nich głosi, że w rejonie Łoździej Duś miała córkę o niezwykłej urodzie – Gaładuś. Urodziła ona nieślubne dziecko – synka, którego postanowiła nazwać Dusajek. Za to przewinienie ludzie potępili córkę Dusi i musiała ona uciekać. Podczas ucieczki matka z synek rozdzielili się. Co wieczór jeszcze matka śpiewa Dusajkowi kołysankę, która mówi o tym, że ze wschodu i północy chronić go będą wzgórza i zielone sosny, a od południa będzie go grzało Słoneczko i jego wody będą zasilały matkę. I tak jest w rzeczywistości, że do Dusajku nie wpływa żadna rzeka, a wody w tym jeziorze nie ubywa, a nawet starcza jej Gaładusi. Spisała Aneta Staśkiel

LEKCJA OJCA

W ostatnich godzinach swego życia ojciec uczył syna jak żyć na tym świecie. Jeśli umrę, a ty będziesz chciał dobrze żyć to nie mów nikomu „Szczęść Boże”. Jedz chleb z miodem i zawsze chodź w nowych butach. Ojciec zmarł, syn został, idzie przez pole i nikomu nie mówi „Szczęść Boże”. Kiedy wracał do domu, jadł jedynie chleb z miodem i nic więcej. Zawsze nosił nowe buty. Nakładał je raz i już wyrzucał. Dziwił się, że jest ciągle biedny, a przecież, gdy ojciec żył miał wszystkiego pełno. Pytał się sam siebie: Dlaczego tak jest przecież słucham ojca i tak źle mi się powodzi. Przyszedł raz staruszek. Może wiesz dlaczego tak się dzieje? – pyta się syn. -Dzieciaku, ty nie zrozumiałeś, czego ojciec ciebie uczył. Zawsze idź pierwszy na pole, żebyś był pierwszy, to nikomu nie będziesz mówił „Szczęść Boże”, a jak będziesz dobrze pracował to po powrocie będziesz jadł chleb z miodem. A buty, gdy skądś wrócisz od razu wyczyść, żeby były jak nowe.Tak też zaczął czynić i niebawem wzbogacił się. Opowiadała: Marė Stanelytė, 72 lat, Szlinokiemie 1959

BAJKA O KOWALU I DIABLE

Pewnego razu żył sobie biedny. Nie miał nawet chatki, niczego. Nieważne kto pożyczyłby mi pieniędzy a i tak wziąłbym – myśli kowal. Nagle znalazł się taki panicz i przemówił: Chcesz pożyczyć pieniędzy? No tak. Chcę. Dobrze pożyczę. Podpisz się – powiedział – za ile lat oddasz, a jeśli nie oddasz pieniędzy, to ciebie wezmę. Dobrze niech tak będzie.I podpisał się. Tamten poszedł. A on został, wybudował dom, kupił krowę, dorobił się i całkiem nieźle żył. Ale diabeł czeka i czeka, a kowal pieniędzy nie zwraca. Przyszedł i mów. Oddaj pieniądze ile mogę czekać. Ale ja nie mam – tamten mówi. To wtedy chodź, pojedziesz ze mną.  Ale ja nie mogę bez pracy – mówi – muszę wziąć ze sobą jakąś pracę.  Podaj gwóźdź z torby. Diabeł wsadził rękę do torby, wziął gwoździe i nie może jej wyjąć. W tym czasie kowal nagrzał szczypce, wziął młot i zaczął męczyć diabła.  Diabełek ledwo wyrwał się z torby i uciekł do piekła. Za parę lat przyszedł następny. Oddajesz pieniądze czy nie? nie mam – mówi kowal. Zatem chodź, jedziemy. Kowal mówi: Ale ja nie skończyłem roboty. Idź narwij dla mnie i dla siebie jabłek, tymczasem ja skończę i pojedziemy. Wlazł diabeł na jabłoń, zaczął trząść tą jabłoń, ale boi się zejść. A kowal znowu nagrzał młot i szczypce do czerwoności i zaczął bić diabła i ten też uciekł do piekła.Przyszedł św. Piotr podkuć konie. Kowal podkuł. Zapłacić czy wpuścić do nieba jak umrzesz – pyta się św. Piotr l;To zapłać pieniędzmi – mówi kowal. Długo żył kowal aż w końcu dopadła do choroba. Wtedy rzekł: Gdy umrę do trumny włóżcie szczypce, młotek i gwoździe. Tak też uczyniła rodzina. I poszedł on do nie nieba. Wtenczas św. Piotr powiedział; Jak mieszkałeś na ziemi nie wybrałeś nieba to teraz idź gdzie chcesz. Poszedł więc do piekła. Jak go te diabły zobaczyły od razu zakluczyły drzwi i cicho siedziały. Ale długo nie wytrzymały i jeden z nich z takim spiczastym nosem, wsunął ten nos do dziurki od klucza. A kowal w tym momencie szybciutko przybił nos do drzwi. Diabełek szarpał się, szalał aż w końcu wywalił drzwi i wszystkie diabły uciekły z piekła. Rozlatały się po świecie, a kowal sam został w piekle. No i jak to tak? Diabły zaczęły wyrządzać szkody na ziemi. Więc Bóg zmiłował się, znów wszystkich diabłów wygnał do piekła. A św. Piotr musiał kowala przyjąć do nieba. Opowiadała: Mare Stanelyte

CZŁOWIEK I JEGO DIABELSKI WSPÓLNIK

Pewnego razu diabeł umówił się z człowiekiem – że razem będą siać zboże i dzielić się plonami. Jednak na początku zdecydowali się posadzić ziemniaki. Diabeł zapytał się jak będzie wyglądał podział. Człowiek rzekł: dla mnie korzenie dla Ciebie góra. Przyszła jesień, więc człowiek zebrał ziemniaki, a diabłowi zostały  góra czyli liście po ziemniakach. Wtedy diabeł zdenerwował się i rzekł, że następnym razem tak nie będzie, dla niego będzie dół, a dla człowieka góra, i zaraz po tym zasiali zboże. Człowiek skosił żyto, a dla diabła zostały korzenie -ściernisko. Wściekł  się diabeł i powiedział, ze to już koniec.Więc poszedł kłócić się do człowieka. Idzie i koło chaty widzi-  stoi brona, zapytał się człowieka co to takiego, a ten odpowiedział, że to grzebień zmarłego dziadka. Dalej szedł i zobaczył ul i znowu zapytał  – co to takiego, a człowiek rzekł, że to futerał do okularów dziadka. Diabeł zapytał się czy może mu to wszystko oddać. Oczywiście człowiek zgodził się. Diabeł zapytał się człowieka czy może mu jakoś to zanieść, a człowiek odpowiedział, iz po jego polu biega zwierze, którego człowiek  nie może złapać, ale diabeł oczywiście mógłby i to zwierze pomoże mu ponieść  te rzeczy. A tym zwierzęciem był niedźwiedź. A więc diabeł błyskawicznie pobiegł do tego zwierzęcia chwycił za futro, to jak ten zaczął biec do lasu, tłuc go i te rzeczy o drzewa. Potłukł go całego.  Diabeł wystraszony krzyknął do człowieka: nie chce żadnej przyjaźni z tobą: ani z tobą siać, ani kosić. Opowiedziała Jolanta Jurkunas

OPOWIEŚCI DZIADKÓW

O CYGAŃSKIEJ MĄDROŚCI

Do rodziny Jonuškai zawitali Cyganie i prosili o nocleg. – Nie przyjmę, bo jeszcze coś ukradniesz! Cygan ukląkł, pocałował ziemię i powiedział: -Nie ukradnę. Przyjęli  więc go pod swój dach , i faktycznie nic nie ukradł. Jonuška mówi: Ty taki piękny mężczyzna, a taką nieładną kobietę wybrałeś. -Gospodarzu, żebyś miał moje oczy to zobaczyłbyś, że ładniejszej nie ma na całym świecie.

Opowiadał: Alfonsas Jonuška 59 lat, Sejwy, gmina Puńsk 1969

O  NIKCZEMNYM Paškevičiusu

W dworze w Hołnach gdzie rządził Paškevičius, ludziom  wymierzano bardzo surowe kary, nawet ich bito. Jednego chłopa tak bili, że aż wyrwał się wskoczył do jeziora i przepłynął do dworu w Krasnogrudzie. Przysłał Pan ludzi, aby go odnaleźli i przyprowadzili z powrotem. Chłop prosił Pana krasnogrudzkiego dworu, aby go nie wydał. Ten też tak uczynił. Dzisiaj to rosną pokrzywy i inne zielska przy jeziorze, gdzie ludzie byli bici. Do dziś widać, że są  oblane ludzką krwią. Opowiadał: Jonas Grigutis 70 lat, Krejwiany 1964

O  KŁAMCY NAD KŁAMCAMI

W Puńsku żył taki człowiek, który potrafił świetnie kłamać. Idzie on z górki, nieopodal Drucisa, i widzi jadącego księdza.

– No, kłamco, zatrzymałbyś się i coś dla mnie skłamałbyś!

– Ależ proszę księdza, nie mam czasu.

– To co ty robisz?

– Idę nad jezioro Sejwy, może dostanę jakąś rybę, bo łowią ryby.

Ksiądz, długo nie czekając, kazał woźnicy jechać. Zima. Mroźno. Objechali całe jezioro, a tam ani ktoś łowił, ani tym podobne rzeczy się działy.

Opowiadał Bronius Bansevičius, 51 lat, Wołyńce, gmina Puńsk, 1964

Puścili mnie uczyć się do szkoły w Puńsku. Nauczyciel był Litwinem, ale uczył jedynie po rosyjsku. Podczas przerwy na tablicy napisałem swoje nazwisko po litewsku. Gdy przyszedł nauczyciel, zauważył i od razu uderzył linijką w dłonie, a te momentalnie spuchły. Zaczynał uczyć po ciemku i kończył po ciemku, jak to podczas zimy. Wróciłem do domu. Matka podała jedzenie, a ja nie idę i mówię, że nie chcę. Tak naprawdę czuję, że łyżki w dłoni nie utrzymam. Matka od razu zrozumiała, o co chodzi. Przez cały dzień i dziecko ciągle nie jest głodne? Sama obejrzała rękę i nawet nie pytając się, za co, sama zdjęła fartuch i sprała mnie.

Opowiadał Petras Uzdila, 89 lat, Krejwiany, gmina Puńsk, 1957

Jeden człowiek mieszkał blisko kościoła i bardzo dobrze żył z księdzem. Przytrafiła się okazja po sąsiedzku, aby kupić dodatkowy kawałek ziemi. Przydałaby się mu ta ziemia; dużo miał dzieci, a pieniędzy, niestety, nie. Pomyślał: „Poczekajcie, pójdę do plebana, może pożyczy”. Opowiedział, po co przyszedł, ale ksiądz wyparł się:

– Nie mam.

Po powrocie opowiedział rodzinie. Dzieci przebrały się i wkradły się do plebana.

– Oddaj pieniądze, bo udusimy – zagroziły.

– A uduście.

Zawiązały plebanowi oczy i kazały oddać pieniądze, ale nie wiedziały, gdzie są ukryte. Więc odwiązały opaskę, dostały pieniądze, przyniosły do domu i ojciec kupił ziemię. Po paru latach, jak już zaczęło się im lepiej powodzić, ojciec poszedł do plebana, aby oddać dług.

– Bardzo dziękuję, że powiedziałeś i oddajesz te pieniądze, ale ja ich nie wezmę. Przeżyłem bez nich i dalej przeżyję, a ty masz tyle dzieci, to są ci potrzebniejsze. Przyniósł je do domu – zostały i pieniądze, i ziemia.

Opowiadał Kazimieras Balevičius, 36 lat, Kompocie, gmina Puńsk, 1958

Raz ksiądz kolędował w Łumbiach. Była tam przygotowana kolacja. Ksiądz rozdał kartki, uporządkował wszystko i mówi:

– Teraz to gospodarze mają dobre życie, nie tak jak dawniej, jak w czasach pańszczyzny, kiedy bito ludzi. A teraz człowiek wolny, pracuje ile chce i kiedy chce.

Antoni nie wytrzymał i rzekł:

– Plebanie, przerwę mowę i zapytam się was, kto więcej bił: panowie czy księża?

Ksiądz popatrzył mu w oczy i pyta się:

– A jak wam się wydaje.

– Księża.

A ksiądz na to:

– Szybko zaprzęgajcie konie. Spóźnimy się.

Obeszło się i bez kolacji.

Opowiadał Bronius Balulis, 48 lat, Klejwy, gmina Sejny, 1965, W opowiadaniu najwyraźniej mówi się o kamedułach wigierskich, zakonnikach, których ludzie uważali też za księży.

Dodaj komentarz